RECENZJE

Alone – Why Do We Fall

Polski rynek muzyki nu metalowej, choć niezbyt mainstreamowy i raczej mało medialny, ma się na ogół dobrze i co jakiś czas raczy nas ciekawymi wydawnictwami. Nie zawsze jednak produkty, które otrzymujemy wychodzą ze stajni największych wytwórni płytowych. W przypadku zespołu Alone wystarczyły ogromna determinacja, niezmordowane dążenie do ustalonego przed laty celu, prywatne studio i całkowite roszady w składzie. Lider, trzon oraz mózg kapeli, Jacek Strzelczyk, niezmiennie od 2006r. podąża ścieżką, na której gęsto od gitarowych riffów oraz gdzie wachlarz przesterowanych brzmień koloruje czarnymi barwami, mijane jeden po drugim, metalowe krajobrazy. A wszystko po to, by marzenia o podboju świata wreszcie stały się faktem. Czy za sprawą drugiego w dorobku zespołu albumu „Why Do We Fall” Alone wyskoczy ze sztywnych ram polskiej niemocy i dokona inwazji na zachodnie ziemie? Kto wie, przecież kiedyś było ku temu bardzo blisko. Skoro 3 lata wcześniej niewiele zabrakło, by dostać się do grona szczęśliwców występujących na prestiżowym Rock Am Ring, to może teraz jest ten moment, by urzeczywistnić nową jakość formacji i pchnąć kapelę na nieodkryte jeszcze tory.


Zacznijmy od tego, że Alone 2014 to prócz Strzelczyka, zupełnie świeży muzycy. Jedyny instrument, który nie uległ zmianie to gitara i faktycznie słychać to na 13 wypuszczonych nagraniach, choćby w „Lies”. Nadal mamy do czynienia z selektywnymi riffami i generalnie gitary plują krwistymi kawałkami mięcha. Reszta instrumentarium została za to solidnie przeobrażona, z naciskiem na wokale. Andrew „Vego” Danielewski i Bertrand Abramczyk to zupełnie inna bajka niż ex-frontman Flame. Panowie na płycie, niczym lewe i prawe płuco, wydychają wspólnie powietrze czasem liryczne, a czasem growlująco-screamujące („Break”). Momentami wyraźnie da się poczuć jakby ich głosy posiadały nie tylko ciemną duszę, ale także i skórę. Sekcja rytmiczna jest, jak to zwykłem określać, dobrze naoliwioną maszyną, która robi swoje, nie siląc się na niepotrzebne ozdobniki. Porównania do poprzednich muzyków Alone osadzonych za basem i perkusją należy odłożyć w kąt. To trochę tak, jakby zastanawiać się, czy brunetki są ładniejsze od blondynek. Nic innego, jak kwestia gustu. Czy stylistycznie, czy klimatycznie, zespół wciąż ociera się o artystyczny przekaz wokół takich tuzów jak koRn, Disturbed albo Linkin Park. Owych inspiracji nie ma się co czepiać. Trudno będzie bowiem znaleźć, wśród całego gatunku jakim jest nu metal, bardziej zasłużonych reprezentantów.


Cały materiał, choć dzielnie trzymający się założonej konwencji, sprawia wrażenie przesadnie spójnego. Co jakiś czas można z łatwością usłyszeć, że kawałki są do siebie bardzo zbliżone, głównie jeśli chodzi o strukturę riffów, czy podziałów w taktach. Ów delikatny minusik zamieniają na plus oryginalne i często trudne do przewidzenia melodie plus, po raz kolejny, niezawodna, uderzająca w punkt sekcja rytmiczna. Zwrócić uwagę należy z pewnością na wzbogacenie utworów o samplowane i elektroniczne wstawki. W pełni celowy zabieg ukazuje Alone jako formację podążającą za współczesnymi trendami w metalu. Co więcej, studyjnie przeciwdziała jednostajności kompozycji, koncertowo zaś może z powodzeniem dodać zespołowi wigoru i urozmaicić występ.


Co stanie się z Alone po wydaniu drugiego longplaya? Trudno powiedzieć. „Why Do We Fall” może nie jest muzycznym Mount Everest, ale powinien pozwolić liderowi kapeli na szersze otwarcie drzwi do dalszego rozwoju formacji oraz konsekwentne pięcie się po stromych i niewygodnych schodach polskiego przemysłu muzycznego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *