RECENZJE

Grzegorz Hyży & Tabb – Z całych sił

Ile razy jeszcze przyjdzie mi przesłuchać album, po którym będę miał ochotę złapać za broń i dokonać kaźni na producentach i ludziach odpowiedzialnych za kreowanie muzycznych trendów w naszym kraju? Ostatnio panuje moda (zwłaszcza w okresie przedwakacyjnym) na wydawanie tzw. krążków sezonowych, które nie mają praktycznie żadnej wartości artystycznej, są za to całkiem nieźle przemyślane pod kątem biznesowym. Komu ciężko jest znaleźć przykład potwierdzający ową regułę, zapraszam (o zgrozo!) do zapoznania się z twórczością kolejnej już gwiazdki jednego z najpopularniejszych wokalnych talent shows w Polsce. Grzegorz Hyży wchodzi właśnie na radiowe listy przebojów popychany przez niewidzialne ręce szarej eminencji, producenta, Bartosza “Tabba” Zielonego.

Pora na merytoryczną ocenę zawartości płyty. I co ja niby mam recenzować? Dożyliśmy czasów gdzie producent jest równocześnie głównym kompozytorem wszystkich zarejestrowanych kompozycji, a do tworzenia tekstów są zatrudniani najemnicy z zewnątrz (m.in. Liber, Karolina Kozak). Rola pana Hyżego ograniczyła się do napisania słów do trzech z dziesięciu utworów oraz odśpiewania całości. Komuś mogłoby się wydawać, że to i tak całkiem spory wkład. Problem jednak w tym, że nie uświadczymy tu ani specjalnego i unikalnego wokalu, ani też olśniewającej mądrości w wersach. Gdyby zastąpić Hyżego innym piosenkarzem o podobnych umiejętnościach technicznych (a znalazłoby się takich bez problemu), “Z całych sił” nadal pozostawałaby tą samą, miałką produkcją.


Konwencja całej płyty oparta jest na wszystkim tym co najprostsze, od chwytliwych melodii (czyli wyznaczników współczesnych radiowych przebojów), przez nienachalną warstwę tekstową, wreszcie po plastikowe, często samplowane brzmienia. W takiej formie album został wydany i wszyscy są zadowoleni. Hyży opowiada w wywiadach i na portalach społecznościowych, że spełniło się jego marzenie, zatrudnieni tekściarze dostali zakontraktowane wynagrodzenie, Tabb za odwalenie roboty pojedzie sobie pewnie na luksusowe wakacje, a dziennikarze muzyczni mają pożywkę na najbliższe kilka miesięcy, dopóki nie spadnie powietrze z napompowanego balona z napisem “Z całych sił”. A kto by się tam przejmował jakimiś walorami estetycznymi i artystycznym przekazem…


W dzisiejszych czasach wartość muzyki coraz częściej przekłada się na przewidywaną ilość zer na kontach tych, którzy ją tworzą. Promujący wydawnictwo singiel “Na chwilę” będzie z pewnością grany w radiu przez całe wakacje. Dobrze ubrany i ładnie prezentujący się przed obiektywem Hyży zagra kilka koncertów (może nawet spotkacie go będąc na zakupach w dniu urodzin Tesco albo na otwarciu kolejnej Biedronki). I na tym chyba kończy się muzyczna przygoda. “Z całych sił” to niepierwszy i nieostatni (niestety) album, który powstaje przy użyciu znanej twarzy oraz średnio utalentowanego, ale posiadającego niezwykły zmysł ekonomiczny producenta. Cytując klasyka: “Ta piosenka jest pisana dla pieniędzy…”. A dalej nie ma nic.