KONCERTY

Paul Gilbert – Warszawa – klub Progresja

Chyba żadnemu posiadaczowi gitary elektrycznej, zarówno amatorowi jak i profesjonaliście, nie trzeba przedstawiać wybitnego, amerykańskiego instrumentalisty i kompozytora, Paula Gilberta. Znany jest on powszechnie z występów w grupie Racer X oraz Mr Big, choć jednocześnie może pochwalić się bogatą karierą solową. Grał na największych rockowych estradach świata wraz z takimi sławami jak Joe Satriani, Steve Vai czy John Petrucci . W tym roku Paul Gilbert wydał swoją dziewiątą solową płytę zatytułowaną „Fuzz Universe”, która jest trzecim w pełni instrumentalnym krążkiem w dorobku artysty. Z tej właśnie okazji amerykański gitarzysta zawitał do naszego kraju. W ramach trasy koncertowej „Fuzz Universe Tour” promującej nowy album, 25 listopada Paul Gilbert wystąpił na scenie warszawskiego klubu Progresja.

Jeszcze na godzinę przed otwarciem klubu nic nie wskazywało na to, że tego dnia ma się tam odbyć jakikolwiek koncert. Nie było bowiem tłumu fanów wyczekujących pod drzwiami. Wyjątkiem były osoby, które wcześniej brały udział w muzycznych warsztatach organizowanych przez samego Gilberta o nazwie „VIP Clinic” (cena takiej wejściówki to bagatela 300 dolarów). Samo show miało rozpocząć się występem supportu – w planach był to rodzimy gitarzysta, Jacek Polak. Jednak z niewiadomych przyczyn jego występ nie doszedł do skutku. Aby umilić oczekującym czas, z głównych głośników na sali popłynęła muzyka osadzona w bluesowo-rockowych klimatach.


Wreszcie, parę minut po 20:30 zrobiło się cicho, następnie zapłonęły światła reflektorów i w burzy oklasków fanów, na scenie pojawili się Paul Gilbert ze swoim zespołem w składzie: Jeff Bowders – perkusja, Craig Martini – bas, Tony Spinner – gitara rytmiczna. Koncert rozpoczął się instrumentalnym utworem „Silence Followed By A Deafening Roar”. Nie obyło się bez popisowego grania zębami, zapoczątkowanego już w latach 60-tych przez Jimiego Hendrixa, czy też wykonywania piekielnie szybkiej solówki podczas trzymania gitary za plecami. Jeśli chodzi o utwory z najnowszego krążka, artysta zaprezentował cztery kompozycje: tytułowy „Fuzz Universe”, „Olympic”, „Batter Up” i „Will My Screen Door Stop Neptune”. We wszystkich wyżej wymienionych pozycjach, muzyk wykonał szereg technik gitarowych, m.in. tapping, string-skipping, czy też perfekcyjne legato. Gilbert udowodnił także wszystkim zgromadzonym, że potrafi zagrać covery w taki sposób, w jaki nikt nie byłby w stanie sobie tego wyobrazić. A było ich całkiem sporo jak na jeden koncert. Artysta sięgnął po dorobek zespołów The Doors, AC/DC, Yes, Blue Öyster Cult oraz tych, w których sam występował, tj. Mr Big i Racer X. Ponadto, zaprezentował swój pełen warsztat umiejętności, jeśli chodzi o granie i śpiewanie bluesa. Utwory BB Kinga – „Rock Me Baby” oraz Muddy’ego Watersa – „Baby, I Want To Be Loved” rozkołysały publiczność i zachęciły do rytmicznego klaskania.


Pozycjami obowiązkowymi w trakcie koncertu Gilberta są zawsze jego dwa najsłynniejsze utwory instrumentalne. Jednym z nich jest oczywiście „Technical Difficulties”, który jak sama nazwa wskazuje, prezentuje niezliczoną ilość gitarowych niuansów. Artysta ze wszystkimi „trudnościami” poradził sobie perfekcyjnie, jak na zawodowca przystało. Kolejnym z gilbertowych smaczków jest „Scarified”, utwór, który pozostaje wyzwaniem nie tylko dla gitarzysty prowadzącego, lecz dla całego zespołu. Na szczególną uwagę zasługuje w owej kompozycji rola basisty. Craig Martini pokazał, że nie przypadkowo jest jednym z członków zespołu tego wybitnego gitarzysty. Dodatkowym atutem koncertu był miły gest ze strony Paula Gilberta w stronę polskiej publiczności. Spełnił on bowiem prośbę pewnej grupy fanów, którzy co jakiś czas głośno skandowali „Down To Mexico!”. Artysta wykonał utwór bez akompaniamentu zespołu, co brzmiało dosyć oryginalnie i zaskakująco. Ostatecznie, ponad dwugodzinny koncert zakończył się hard rockowym coverem kompozycji „Go Down” autorstwa AC/DC. Była to prawdziwa fiesta dla każdego miłośnika gitarowego grania oraz mocnych brzmień. Zapewne wielu amatorów gitary po tak fascynującym występie otrzymało zastrzyk energii, aby dalej doskonalić swoje muzyczne umiejętności.


Tegoroczny koncert Paula Gilberta w Warszawie nie był wydarzeniem rangi ogólnokrajowej. 25-ego listopada klub Progresja zgromadził nie więcej niż 200 fanów. Ten gatunek muzyki, jaki prezentuje amerykański instrumentalista trafia bowiem do wąskiej grupy ludzi, którzy uwielbiają gitarowe dźwięki, bądź też mają z gitarą na co dzień do czynienia. Ale ci, którzy przybyli otrzymali moc niezapomnianych chwil i emocji. Co więcej, po zakończeniu imprezy Paul Gilbert wraz z zespołem wyszli do oczekujących na nich fanów, aby rozdać autografy, zrobić wspólne zdjęcia lub po prostu porozmawiać na tematy związane nie tylko z muzyką. Jakże miłe zwieńczenie i tak emocjonującego wieczoru!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *