RECENZJE

Popek & MaroMaro – Czarna Wołga

Rap i gitara niejedno miały imię we współczesnej historii muzyki. Każdy kolejny album utrzymany w tej stylistyce buduje coraz bogatszą dokumentację nieoczywistego mariażu udowadniając tym samym, że owe formy nadal potrafią nieść ze sobą pokaźny ładunek artystycznych doznań. Taki obraz niesie ze sobą „Czarna Wołga”, kierowana przez muzyków stojących na, wydawałoby się, całkowicie przeciwległych biegunach. Popek i MaroMaro – trochę Dr Jekyll i Mr Hyde, trochę Yin i Yang, może nawet Piękna i Bestia (w przypadku ostatniego, wybierzcie sami 😊). Co mogło powstać dzięki połączeniu zachrypłego wokalu opowiadającego o życiu z łatwością i prostotą, wraz z absolutną wirtuozerią i wrażliwością w uprawianiu gitarowego rzemiosła, czego dowodem były już trzy instrumentalne albumy wydane w domowym studiu? Płyta, która intryguje od pierwszych taktów, szanuje słuchacza i wykopuje kolejny dołek w studni najczystszego artyzmu.


Wiele osób może w tym momencie popukać się w głowę. O czym ten facet pisze? Popek i artyzm? Wirtuozeria? Ano tak, wszystko się zgadza. Nie należy zapominać, że za instrumentalne treści na tym krążku zabrał się MaroMaro, występujący na co dzień z legendarnym zespołem Czerwone Gitary. Brak wiedzy na temat tego drugiego szybko nadrobicie odwiedzając YouTube, do czego gorąco zachęcam. Panowie wspólnie stworzyli projekt, który jest multigatunkową podróżą składającą się z 18 przystanków. Choć nie wiadomo, czy czasy Gangu Albanii i „pizdy nad głową” minęły bezpowrotnie, na „Czarnej Wołdze” nie znajdziecie zupełnie niczego, co mogłoby choćby w najmniejszym stopniu przypominać o poprzednich dokonaniach Popka. Najmocniej po przesłuchaniu całości zaskakuje, że frazy śpiewane niezaprzeczalnie dominują nad wersami rapowanymi. I choć Popek nigdy nie był utożsamiany z największymi męskimi, wokalnymi talentami w Polsce, to jednak trudno jest mi sobie wyobrazić inny głos na tym albumie. Charakterny, czasem niezdarny, ale za to silny i w 100% autentyczny zaśpiew Popka doskonale nachodzi na wymyślne gitarowe aranżacje serwowane przez MaroMaro.


Choć niektóre z utworów znajdujących się na krążku („Mietek Materialista”, „Jak ptak”) można było znaleźć w sieci na długo przed zapowiedzią długogrającej płyty, to oficjalnym singlem promującym „Czarną Wołgę” został „Człowiek w masce”. Kompozycja naprowadza nas na tory jakimi w dużej mierze poruszać będziemy się podczas odsłuchu. Wydaje się, że album został utrzymany głównie w delikatnym, popowym tonie. Nie brakuje tu jednak sporych zaskoczeń i gatunkowych skoków w bok. Na „Bolku i Lucynie” słychać wyraźnie wpływy MaroMaro z pamiętnych funkowo-rapcore’owych czasów Te-Lie-Vision. W podobnej stylistyce utrzymana jest opowieść o konopnym stężeniu „Sadźmy towar”. Tytułowa „Czarna Wołga” porywa małe dzieci w akompaniamencie townshendowego, gitarowego bicia. Niemałą niespodziankę stanowi akustyczna ballada „Brudna wojna”, którą osobiście odbieram jako jeden z najmocniejszych punktów na płycie. Spodziewalibyście się kiedyś, że Popek zaśpiewa: „Na dobranoc dzisiaj przyszła śmierć. Chcę cię zabrać, serce twoje zjeść”? Wyróżnić należy także „Gwiazdy”, gdzie wita nas jeden z najciekawszych gitarowych motywów. Album zamykają „Muzy”, chyba najbardziej zbliżone do poprzednich dokonań Popka, mocno rapowane, oparte na instrumentalnym, elektro-gitarowym bicie. Wartość dodaną na wielu kompozycjach zapewnia także mistrzowskie wykorzystanie przez MaroMaro stylofonu, instrumentu przypominającego walkmana (jego najbardziej pamiętne użycie znajdziecie w „Space Oddity” Davida Bowiego).

„Czarna Wołga” jest wydawnictwem kompletnym na wielu płaszczyznach. Piosenki trzymają niespodziewanie wysoki poziom w kwestiach aranżacyjnych, tekstowo ambicja przeplata się z prostotą i charakternością w głosie. Wiele kompozycji posiada także przyjazną dla radia długość i formę, co może również stanowić o komplementarności krążka pod kątem komercyjnym. Jeśli do tej pory na słowo Popek przywoływaliście w myślach tylko złote zęby, wytatuowane gałki oczne i pakistańskie disco, zweryfikujcie swoje wyobrażenia. Spod maski gangstera wyłania się nam artysta zaczynający zdanie od wielkiego A. Jeśli „Czarna Wołga” to sentencja otwierająca nowy rozdział współtworzony razem z MaroMaro, w przyszłości spodziewać się można będzie kolejnych udanych projektów. Do tego duetu w pop-rockowej odsłonie chce się wracać z niekłamaną przyjemnością.