RECENZJE

Skid Row – Rise Of The Damnation Army – United World Rebellion: Chapter Two

W zeszłym roku Skid Row wypuścili mini krążek o tytule takim samym jak ten obecnie recenzowanego wydawnictwa. Z tą jednak różnicą, że wtedy mieliśmy do czynienia z rozdziałem pierwszym Zjednoczonej Światowej Rebelii (Chapter One). Tym razem przyszła pora na dokończenie opowieści z godnym formacji przywaleniem w struny. Z tej okazji światło dzienne ujrzała druga część koncept albumu, która pod względem struktury bardziej przypomina EP-kę niż płytę długogrającą. Nic innego jak powtórka z rozrywki, jeśli porównamy najświeższy album do poprzednio wydanego.

W bardzo ogólnym skrócie, Skid Row częstują nas siedmioma nowymi kawałkami, z czego dwa z nich to covery dwóch legendarnych kapel: Queen oraz Aerosmith. Ok, można by się przyczepić, że to kompozycyjny minimalizm, że Skid Row idą na łatwiznę mając gdzieś fanów, którzy z utęsknieniem czekają na każde nowe dźwięki ulubionego zespołu. Nic bardziej mylnego. Może i utworów jest faktycznie niewiele, są one jednak wychuchane i wydmuchane pod każdym względem. Najnowsze dzieło gangu Solingera to prezentacja najwyższej z możliwych klas jeśli chodzi o wykonywanie metalu i hard rocka w oparciu o starą szkołę grania. Już pierwszy numer „We Are The Damned” obezwładnia uszy słuchacza ciężkimi, mięsistymi riffami przeplatającymi się z szybkimi nabiciami na perkusji. Instrumentalnie jest trochę w stylu oldschoolowego glamu, wokalnie jak zwykle thrashowo. W takiej właśnie stylistyce są choćby „Zero Day” albo „Damnation Army”, które z powodzeniem wpisują się w mocno przesterowaną konwencję płyty. W pewnym momencie robi się trochę ckliwie, cukierkowo i słitaśnie. Wszystko za sprawą balladki „Catch Your Fall”, która jednocześnie emanuje patosem wprowadzając w niezrozumiale podniosły nastrój.


Utarło się już powiedzenie, że jeśli chcesz grać metal i przy okazji robić to dobrze, musisz być po prostu wirtuozem swojego instrumentu. W przypadku Skid Row można rzec, że panowie faktycznie zastosowali się do tej złotej zasady. Każdy z artystów grających na „Chapter Two” to prawdziwy muzyczny rzemieślnik. Dzięki temu płyta zawiera w sobie wszystko to, czego oczekuje się po kunsztownych metalowych wydawnictwach. Są solidne, bujające groove’y, nie brakuje agresywnych, zdecydowanych akcentów, a sekcja rytmiczna funkcjonuje niczym automat (Rob Hammersmith miał chyba najwięcej roboty w studiu nagraniowym). O coverach można w zasadzie napisać to samo. co o poprzednich pięciu numerach. Zamykające album „Sheer Heart Attack” i „Rats In The Cellar” są z natury dzikie i wyrywne. Tak też właśnie brzmią przepuszczone przez warsztat Skid Row, dzięki czemu pasują idealnie do reszty utworów zarejestrowanych na drugiej części „United World Rebellion”.


Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego z materiału, który nadaje się na prawdziwie mocarny longplay powstały dwie EP-ki, gdzie jedna nierozerwalnie pasuje do drugiej niczym puzzle. Może zespół uznał, że nadmierne natężenie gitarowych częstotliwości byłoby dla fanów zbyt dużym wyzwaniem. No cóż, jeśli mieliście już okazję zapoznać się z Chapter One to najwyższa pora na rozpoczęcie drugiego rozdziału zeszłorocznej opowieści Skid Row. Takich riffów i takich brzmień po prostu chce się słuchać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *