RECENZJE

Slash – By The Sword

Saul Hudson, 44-letni brytyjski gitarzysta o artystycznym pseudonimie Slash, który w swojej długiej karierze muzycznej brał udział w wielu projektach, wreszcie miał okazję zaprezentować swój pierwszy solowy album. Wydany stosunkowo niedawno, bo 31 marca b.r. krążek zatytułowany po prostu „Slash” to istna mieszanka wybuchowa gatunków muzycznych. Do nagrania materiału znajdującego się na płycie Slash zaprosił wiele znakomitości sceny rockowej, takich jak Ozzy Osbourne, czy Dave Grohl, a także artystów poruszających się w całkowicie odmiennych kręgach muzycznych, m.in. Fergie (Black Eyed Peas) oraz raperów z Cypress Hill.

Już od pierwszych taktów utworu „Ghost”, który rozpoczyna album słychać wyraźnie styl i kunszt Slasha. Potężne, przesterowane gitarowe brzmienie znane jeszcze z końcówki lat 80-tych, kiedy to Slash był gitarzystą prowadzącym w Guns N’ Roses, idealnie wprowadza nas w klimat płyty. Kolejne kompozycje, takie jak „By The Sword”, nawiązujące do stylu Led Zeppelin z lat 70-tych, czy też klasyczne „Crucify The Dead” wykonane z Ozzy’m Osbourne’m udowadniają, że Slash zdecydowanie nie „zawiesił gitary na kołku”, że nadal pozostaje w czołówce najlepszych współczesnych gitarzystów. Wrażenie robi z pewnością utwór „Sahara” nagrany z japońskim wokalistą, Koshi Inaba. Bas z gitarą prowadzącą tworzą w owym kawałku idealną całość, budując tym samym głębokie, ciepłe i nieco eksperymentalne brzmienie. Slash doskonale posługuje się gatunkami i stylistykami, widać jego wieloletnie doświadczenie, czego najlepszym przykładem jest cover utworu dawnego Guns N’ Roses „Paradise City”, który Slash wraz z Fergie oraz zespołem Cypress Hill wykonali w zupełnie odmiennej aranżacji. W nagranie to, nadal osadzone w rockowych klimatach, zostały bowiem idealnie wplecione elementy amerykańskiego rapu prezentowanego przez muzyków z Cypress Hill, a także popowa wokaliza Fergie. Innym ważnym utworem na płycie jest instrumentalny „Watch This”, w którym Slash, Dave Grohl oraz Duff McKagan prezentują swoje wirtuozerskie popisy. Dobitne i głębokie brzmienie perkusji oraz bogate w ostry shred partie gitary solowej nadają utworowi zaiste psychodelicznego charakteru. Kompozycja ta może śmiało pełnić rolę wizytówki promującej całość albumu. Najsłabiej, o ile w ogóle można tak stwierdzić, wypada duet z Adamem Levinem (Maroon 5) przy wykonaniu utworu „Gotten”. Prawdę mówiąc nie do końca pasuje do reszty materiału znajdującego się na krążku. Owa ballada, lekka i nieco melancholijna nie tworzy z resztą utworów spójnej całości.


„Slash” to zdecydowanie jedna z najważniejszych pozycji muzycznych bieżącego roku. Krążkiem tym brytyjski gitarzysta pokazuje, że muzyką można się zarówno bawić, jak i pchnąć ją na nowe tory, by móc nieustannie eksploatować z niej coś nowego i zaskakującego. Łatwo odnaleźć w kompozycjach Slasha i towarzyszących mu artystów radość i spontaniczność, które towarzyszyły muzykom przy nagrywaniu materiału. Żyjąca legenda muzyki rockowej albumem tym dokłada cegiełkę do fundamentów swojej długoletniej, rockowej kariery.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *