RECENZJE

Stargazer – 12345

Zespół Stargazer to łódzki kwintet, który od momentu powstania w 2012r. doskonale wie w jaki sposób generować nowocześnie brzmiące dźwięki. Kapela składa się z artystów wywodzących się z różnych i odmiennych od siebie obszarów muzycznych, lecz razem tworzą formację, której kopii pod względem gatunkowym trudno jest się doszukać na polskiej scenie. I chyba to właśnie jest ich największy atut – hybrydowość brzmieniowa okazująca się energetyczną mieszanką wybuchową po puszczeniu w głośnikach. Dzięki konkursowi zorganizowanemu przez sieć sklepów Empik o nazwie “Make More Music”, zespół zdobył nagrodę publiczności, a co za tym idzie, stworzyła się szansa na zarejestrowanie i wydanie debiutanckiej EPki, która właśnie ujrzała światło dzienne.

Co znajdziemy na pierwszym minialbumie łódzkiej formacji? Niezaprzeczalnie muzykę postępową i odkrywczą, w której dzieje się bardzo dużo w kwestiach kompozycyjnych. “Sex Machine” otwierające EPkę to konwergencja elektroniki i rocka okraszona sekcją rytmiczną o snajperskiej wręcz precyzji. Basista Paweł Wochna oraz Kamil Stasiak na bębnach funkcjonują niczym jeden organizm oddychający w zmiennym nierzadko metrum. Charakterystyczny, melodyjny refren sprawia, że już po pierwszym usłyszeniu zaczynamy podśpiewywać go pod nosem. W końcowej fazie muzycy podwyższają tonację, by następnie zamknąć numer rockandrollowym hałasem. Kolejna kompozycja “Feelin’ Allright” jest optymistyczną historią z jazzowo-popowym nadzieniem, którą chce się kosztować ponownie po każdym jej zakończeniu. W końcu nie na darmo ktoś mądry wymyślił jakiś czas temu przycisk “replay”. Uwodzicielski, zmysłowo brzmiący wokal Olgi Świniuch jest jak poranna kawa stawiająca na nogi nawet największego muzycznego śpiocha.


Trzeci kawałek, czyli “Silly Love” odebrałem osobiście jako najmocniejszy punkt na debiutanckim wydawnictwie Stargazera. Po raz kolejny mamy do czynienia ze wszystkimi znakami firmowymi łódzkich muzyków. Jest bogato zdobione, funkowe intro (tym razem za sprawą gitary Piotra Wieczorka), chwytliwy, łatwy do wyklaskania rytm oraz tekst zapadający w pamięć z prędkością światła. Słowem – przepis na radiowy hit. Dodając do tego prezentację wirtuozerskiego warsztatu artystów i “przeszkadzajki” w tle, których nazwa jest w tym wypadku zupełnie nieadekwatna, otrzymujemy gotowy wzorzec na przebój. Tytułowy “12345”, muzycznie trudny w swej prostocie, nagrany został w wersji odmiennej od tej, którą zespół prezentował jakiś czas temu chociażby na swoim oficjalnym profilu w serwisie YouTube. Dokonanie korekt wyszło wyłącznie na plus i dzięki temu zyskujemy czwarty utwór spinający klamrą frazę o nazwie “spójność albumu”. Powracając do tematu syntezatorowych przeszkadzajek, Oktawian Krzyżanowski swoim klawiszem generuje dźwięki będące wyznacznikiem świeżości oraz eksplorowania coraz nowszych obszarów do wyrażania ekspresji. Płytę zamyka dubstepowy remiks “Wish You Well”. Tego krótkiego, lecz szalenie ciekawego numeru radzę posłuchać na naprawdę dużych kolumnach. Wobble bass przemieszany z wokalizą Olgi dosłownie wciskają w siedzenie i wieńczą pierwsze studyjne dzieło Stargazera, po którym przeciętny słuchacz (w tym i recenzent owej EPki) nie ma żadnych pytań, natomiast poznaje bardzo wiele odpowiedzi.


W przeszłości było już wiele bardzo udanych debiutów. Jedne ewoluowały osiągając status najwyższego artyzmu, inne odeszły w zapomnienie. Jako że człowiekowi recenzującemu najnowsze wydawnictwa zawsze powinno leżeć na sercu dobro odbiorcy, polecam zapoznać się z twórczością zespołu Stargazer, nie tylko tą zawartą na minialbumie. Utalentowana piątka z Łodzi ma wszelkie predyspozycje by napisać współczesną historię polskiej, choć często anglojęzycznej muzyki. Jeśli tak się kiedyś stanie, recenzent owej EPki będzie usatysfakcjonowany, że to on pierwszy wypowiedział te słowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *